Rozmowy o śmierci i umieraniu to nowe wydanie klasycznej pozycji literatury tanatologicznej, zaliczane do najbardziej ważkich dzieł psychologicznych XX wieku. Książka zawiera zapis rozmów przeprowadzonych przez autorkę w jednym ze szpitali w Chicago ze śmiertelnie chorymi, którzy dzielą się swoimi obawami, troskami, nadziejami i oczekiwaniami dotyczącymi zachowania rodziny, duchownych i personelu szpitalnego.

„Rozmowy o śmierci i umieraniu” mogą pomóc nam stawić czoło, profesjonalnie i osobiście, końcowemu etapowi ludzkiego życia, uświadamiają także – jak pisze w przedmowie do książki prof. dr Jacek Łuczak, jeden z twórców polskiej szkoły opieki paliatywnej – „jak ważną rolę może odegrać każdy z nas towarzyszący umierającemu”.

(Powyższy opis pochodzi od wydawcy)

Wybrane myśli:

Moim zdaniem powinniśmy mieć nawyk rozmyślania od czasu do czasu o śmierci i umieraniu, zanim spotkamy się z tym we własnym życiu (…). I dlatego okres choroby kogoś z bliskich może być błogosławieństwem, jeśli wykorzystamy ten czas na rozmyślanie o śmierci i umieraniu w kontekście nas samych, niezależnie od tego, czy pacjent wkrótce umrze, czy też życie jego ulegnie przedłużeniu.

Niedokończone sprawy są największym problemem w życiu (…). Ale im więcej ich odrobimy, im więcej spraw dokończymy, im pełniej żyjemy, tym prawdziwsze jest nasze życie.

Jeśli dzielimy z kimś żal, to go zmniejszamy.

Przeczytaj pozostałe

Czym jest szkoła? Stawiając tego typu pytanie, oczywiście możemy podać różne określenia i definicje. Wielu pedagogów zwróci zapewne uwagę na to, że szkoła to miejsce, gdzie wzrastamy i przygotowujemy się do dorosłego życia. Zgadzamy się co do tego, że szkoła jest potrzebna, ponieważ spełnia ważną funkcję społeczną – pomaga młodemu człowiekowi w jego rozwoju ku pełni człowieczeństwa.

W początkowym zamyśle szkoła miała być środowiskiem nauki, a jednocześnie miejscem spokoju i radości. Słowo „szkoła” pochodzi od greckiego wyrazu scholē, rozumianego właśnie jako spokój, odpoczynek, czas wolny przeznaczony na naukę. Scholē to też czas na rozwinięcie własnych zainteresowań i upodobań, szczególnie tych sprawiających nam radość i przyjemność. To czas własnego ubogacenia. Szkoła miała stanowić autentycznie wartościową, szlachetną, ludzką stronę życia dla tych, którzy zdecydowali się przeznaczyć swój wolny czas na zaspokajanie wyższych potrzeb człowieka (intelektualnych i emocjonalnych) oraz na doskonalenie osobowości. Dlatego pierwsze zwiastuny szkoły starały się łączyć przekaz interesujących wiadomości i przyjemnych przeżyć. Szkoła należy – tuż  po świątyni – do najstarszych instytucji stworzonych przez człowieka i ma swoją bogatą historię. Dokonała ewolucji od indywidualnego nauczania do nauczania w klasie szkolnej. Na przestrzeni wieków zmieniała się jej misja, struktura organizacyjna, program nauczania, wymagania wobec uczniów i zatrudnianych nauczycieli. Mimo ostrej krytyki ze strony uczniów i rodziców, a nawet samych nauczycieli, jest ona niezbędna dla każdego obywatela. Przy licznych niedomaganiach szkoły i tak stanowi najlepszą instytucję przygotowującą młodego człowieka do jego przyszłych obowiązków w rodzinie i społeczeństwie.

Podczas moich zajęć z pedagogiki szkolnej zadaję studentom do uzupełnienia zdanie: Szkoła jest jak…, ponieważ… Zadaniem studentów jest odwołać się do swoich pierwszych skojarzeń z wyrazem „szkoła” i uzasadnić swój wybór.

Studenci podają różne odpowiedzi: telenowela, dżungla, drużyna piłkarska, rodzina, pole bitwy, plac zabaw, praca, matka, jazda z górki i pod górkę, tor przeszkód, czekolada, książka, gazeta, okno na świat, szansa od życia, wielki basen bez dna, więzienie, pierwszy nieudany związek, prezent od babci pod choinkę, podwórko, papieros, dom, ogród, stołówka, koszmar, biblioteka, muzeum, pałac, imieniny u cioci, autobus, błoto, straszny sen, kibel, papier toaletowy, sala tortur, bieg z przeszkodami, szpital psychiatryczny, Media Markt, obóz koncentracyjny. Studenci swoje wypowiedzi uzasadniają następująco: „codziennie jest to samo”, „każdy stara się przetrwać”, „wszyscy gramy do tej samej bramki”, „spędzamy dużo czasu ze sobą”, „wciąż trwa próba sił i walka o przetrwanie i osiągnięcie dobrego wyniku”, „wychowuje nas, kształtuje naszą osobowość, dba o nasz rozwój”, „nieustannie trzeba pokonywać różne przeszkody”, „czasem jest gorzka”, „nie można jej ocenić po okładce, im dłużej ją czytasz tym więcej wiesz”, „ciągle dowiadujesz się czegoś nowego”, „można zdobywać umiejętności i być mądrzejszym człowiekiem”,  „nauczyciele to strażnicy, zmusza do siedzenia w ławkach, jak w celach i ogranicza wolność, jesteśmy w niej z ludźmi, których bliżej nie znamy”, „najpierw bardzo ją pokochałam i lubiłam spędzać w niej czas, później bardzo mocno ją znienawidziłam, obecnie jest mi obojętna i rzadko ją wspominam”, „nigdy nie wiadomo co cię w niej spotka, co zobaczysz, i czy to będzie udany dzień czy też nie”, „poznajemy w niej nowych ludzi i zaprzyjaźniamy się, przyjaźń ta może trwać nawet przez całe życie”, „chcesz rzucić, ale nie możesz”, „jest w niej wiele różnorodności, talentów”, „powstają w niej przyjaźnie na całe życie”, „czuję się w niej swobodnie”, „czuję się w niej bezpiecznie i akceptowana”, „uczy nas i przygotowuje do życia”, „rozwija, kształtuje osobowość oraz zapewnia bezpieczeństwo”.

Z mojej analizy wynika, że zdecydowanie negatywny obraz mają studenci studiów stacjonarnych, a więc ludzie młodzi bezpośrednio po doświadczeniach szkoły ponadgimnazjalnej i maturze. Nieco lepszy (łagodniejszy, cieplejszy) obraz wyłania się z odpowiedzi studentów studiów niestacjonarnych i studiów podyplomowych, którymi są w zdecydowanej większości ludzie dorośli i młodzież pracująca.

Z związku z powyższym rodzi się pytanie: Dlaczego przyszły nauczyciel ma negatywny obraz szkoły? Dlaczego przyszły pedagog nie lubi szkoły? Czy z takim nastawieniem będzie dobrym przewodnikiem dla swoich wychowanków?

Przeczytaj pozostałe