Zdarzyło się tzw. współczesnemu człowiekowi, iż pewnego razu zabłądził na pustyni. Z nieba lał się żar jak roztopiony ołów, nagrzany piasek wrzynał się boleśnie w skórę, oczy piekły ze zmęczenia, a sił ubywało z każdym najmniejszym krokiem.

Nagle w oddali dostrzegł oazę: „Aha, fatamorgana, zwodniczy miraż – pomyślał podróżny – na to się nie nabiorę”. Kiedy jednak szedł w tym kierunku, zjawisko nie znikało. Wprost przeciwnie: palmy rysowały się coraz wyraźniej, a przede wszystkim woda stawała się coraz realniejsza.
– To głód i pragnienie tak omamiły moją wyobraźnie – tłumaczył sobie przekornie – takie fantazje są czymś naturalnym w moim położeniu. O, teraz nawet słyszę szum źródełka, ale to niemożliwe, to halucynacja.

Jakże okrutna i złośliwa bywa czasami natura! Wkrótce potem przechodzili tamtędy dwaj Beduini.

– Nie mogę tego pojąć – odezwał się jeden z nich – jak mógł ten człowiek umrzeć, mając daktyle prawie że w ustach, a obok na długość ręki źródło?

– To był prawdziwie współczesny człowiek – odparł drugi.

(Kazimierz Wójtowicz, Przypiski, Wrocław 1992, s. 11)

Ku refleksji:

Za doświadczenia trzeba w życiu płacić. Jeżeli mamy szczęście, otrzymujemy rabat (Oskar Kokoschka).

Przeczytaj pozostałe