O poecie Rainerze Marii Rilkem (1875-1926) opowiadają następującą historię z czasów jego pobytu w Paryżu: Poeta codziennie przechodził z młodą Francuzką obok starej żebraczki. Starowinka siedziała zawsze w tym samym miejscu – zawsze milcząca i nieruchoma jak kamień. Nigdy nie spojrzała na żadnego ofiarodawcę, nigdy nikomu nie dziękowała.
Towarzyszka poety dawała jej zawsze jakąś monetę. Rilke zaś nie dawał nigdy nic. Zapytany odparł: trzeba staruszce coś dla serca, a nie tylko dla ręki. Parę dni później wręczył żebraczce różę. I wtedy stało się coś nieprawdopodobnego: staruszka podniosła swe zmęczone oczy, na twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech, poderwała się i ucałowała z wdzięcznością rękę dobroczyńcy, a potem szybko odeszła.
Zjawiła się dopiero po tygodniu – znowu niema i nieruchoma jak dawniej. Zdziwiona Francuzka zagadnęła poetę:
– Czym żyła ta kobieta przez ostatni tydzień?
Rilke maił odpowiedzieć:
– Różą, mademoiselle, darem serca.
(Kazimierz Wójtowicz, Przypiski, Wrocław 1992, s. 10)
Ku refleksji:
Miłość nie odnawiana każdego dnia stanie się przyzwyczajeniem, a z biegiem czasu niewolą (Khalil Gibran)