Wybitny pedagog Jan Władysław Dawid za istotę powołania nauczycielskiego uważał „miłość dusz ludzkich”. W swojej pracy „O duszy nauczycielstwa” wyjaśniał ją w następujący sposób: „Jest to miłość, bo człowiek wychodzi poza siebie, troszczy się, bezinteresownie czyni coś dla drugiego; jest to miłość dusz, bo przedmiotem jej jest wewnętrzna duchowa treść człowieka, jego dobro moralne, jego oświecenie i udoskonalenie jako istoty duchowej. Dla nauczyciela z takim powołaniem każdy nowy uczeń to jakby rozszerzenie i przyrost własnej jego jaźni, to nowe zadanie do spełnienia w zakresie jego własnego osobistego życia”.
Nauczyciel w relacjach z wychowankami powinien kierować się przede wszystkim miłością. Prawdziwy nauczyciel musi oddać im swoje serce. Głębokie i szczere „ukochanie” dzieci i młodzieży jest czynnikiem otwierającym ich zaufanie. Uczniowie powinni czuć, że nauczyciel ich kocha, że ich szanuje, że jest przejęty ich losem i pragnie ich szczęścia.
Autentyczna miłość pedagogiczna powinna ogarnąć ogół uczniów. Nauczyciel musi widzieć w wychowanku piękno jego duszy. Wszystkie dzieci, zarówno te dobre, jak i te trudne pod względem wychowawczym, powinny czuć się kochane i akceptowane przez swojego wychowawcę. Pedagog, który tak kocha swoich uczniów, umie im również wybaczyć ich błędy i zrozumieć porażki.
Prawdziwy sukces pedagogiczny może osiągnąć jedynie ten wychowawca, dla którego sprawy uczniów będą jego problemami, zabawa – jego zabawą, a ich radości – jego radościami. Wówczas też nie będzie musiał poszukiwać żadnych specjalnych metod wychowawczych, które miałyby mu ułatwić pracę z młodzieżą i zyskać wpływ na nią.
W naszej szkolnej rzeczywistości nie doceniamy wyrażania uczuć, zarówno przez uczniów, jak i przez nauczycieli. Stoimy jakby za betonowym murem, tak jakbyśmy byli pozbawieni wszelkich uczuć. A przecież szkoła to nie tylko miejsce nauki, gdzie poszerzamy swoje horyzonty umysłowe. Szkoła powinna być również miejscem wzajemnego szacunku i miłości. To w niej uczeń powinien doświadczać, że jest akceptowany i kochany. W pełni szczęśliwy może być jedynie ten wychowanek, który w szkole doświadczy miłości od swoich wychowawców. Ta iskierka miłości zapalona w jego duszy, czasami może być jedyną, która sprawi, że ogień miłości będzie promieniował przez całe jego życie.
W swoich wspomnieniach o szkole Krystyna Piechota-Ważna z wielkim rozrzewnieniem pisała o swojej wychowawczyni:
„Pani Woszczerewiczowa uczyła i wychowywała nas, jednocześnie kształtując nasze charaktery. Chciała w nas widzieć nie tylko dobre koleżanki, ale i dobre Polki. Wszystkie swe siły i zapał oddawała szkole, kochała młodzież, a szczególnie, tak nam przynajmniej się zdawało, naszą klasę, której była wychowawczynią. Umiała dotrzeć do każdej z nas, znała nasze stosunki rodzinne, warunki materialne, w jakich żyjemy. W chwilach ciężkich była nam zawsze pomocą. Jednocześnie potrafiła być najlepszą koleżanką, przyjaciółką i przewodniczką, kiedy organizowała wycieczki klasowe czy spotkania przy ognisku. Zacierał się wówczas dystans, jaki dzieli ucznia od nauczyciela”.